Po ponad roku (sic!) poszukiwań (Austria to maleńki rynek, a ze względu na formalności nie miałem głowy, aby sprowadzać auto z Niemiec) udało mi się znaleźć kandydatkę. Szukając chodziło mi o zadbany egzemplarz z maksymalnie 100tys na liczniku. Nie było łatwo, gdyż w Wiedniu bardzo wiele aut na sprzedaż oferowanych było przez dziwnie wyglądających kolesi, na pewno nie aryjskiej aparycji. Auta wyglądały na niezadbane, inne z kolei były świezo po malowaniu, itd. Ciekawa była prawidłowość, że we wszystkich ogłoszeniach dawanych rpzez ludzi majętnych i 'na poziomie' samochody były oferowane z kompletem kół zimowych, zaś u tych 'mniej', auta były prezentowane jako 'jeżdżone wyłącznie latem'.
Ostatecznie udało się. Znalazłem egzemplarz którym jezdził facet, chwalący się, że jest instruktorem jazdy torowej. Po drobnym śledztwie okazało się, że tak naprawdę jest on lekarzem pierwszego kontaktu i, co ciekawe, w istocie ściga się i udziela lekcji, ale specjalnie przygotowanymi pojazdami torowymi. EMka była dla niego takim weekendowym wózkiem (w austriackich miastach do pracy na co dzień nie opłaca się raczej korzystać z samochodu). Autko odebrałem i zarejestrowałem 1.12.2010. (Trafiłem na pierwszy dzień wydawania dowodów rejestracyjnych w formie karty chipowej, fajnie leży w portfelu.)
Pierwszy przejazd z Linzu (tam nabyłem auto) do Wiednia odbył się po pokrytej śniegiem i lodem autostradzie w środku nocy. Mając serce w przełyku i podziwiając coraz to kolejne pojazdy nadziane na barierkę lub leżące w rowie, starając się delikatnie operować gazem jakoś szczęśliwie dotarłem, a przy okazji ta peirwsza samodzielna przejażdżka sprawiła, że nabrałem respektu do autka i 'wgryzałem się' stopniowo. Kto wie co by się stało, gdybym auto odebral w słoneczny dzień, na letnich kołach.
EMka juz za sobą pierwszą inspekcję za mojej kadencji, podczas której serwis potwierdził naprawdę dobry stan pojazdu. Zreszta odbierając auto dostałem komplet wszystkich rachunków łącznie z tymi za przechowywanie kół. Samochód nie miał ani jednek nieoryginalnej części i gdyby nie licznikowe 98 tysięcy, byłbym w stanie sie nabrać, że niedawno wyjechał z fabryki - nawet zapach ma jeszcze taki 'fabryczny'. Aby nie zanudzać szanownych Forumowiczy, wyposażenie:

Takiego właśnie wyposażenia szukałem. No prawie. Nie polowałem na wersje z szyberdachem, no i srebrny kolor... chyba po czarnym mój najmniej ulubiony wybór dla samochodu. Ale cóż, nie kupowałem nowego w salonie, to nie wybrzydzam. Dach jest i kropka, a i do srebrnego się przyzwyczaiłem. Ważne, że technicznie autko sprawne. No, może jeszcze brakuje mi worka na narty... Gdyby ktoś miał na zbyciu, chętnie odkupię

Odebrałem auto na oryginalnych zimowych kołach (wzór 164) 18". Wyglądało to tak:

Teraz kilka zdjęć z zewnątrz, już na letnich kółkach:






Jak widać jest nieco podrapany na zderzakach - Zostawiasz auto na ulicy. Gdy wracasz, ma już nowe rysy. Tak się parkuje i nie ma co płakać

Podobnie prawe felgi już zostały poobgryzane przez krawężniki:

Poprzedni właściciel przyznał się, że auto nie było bezwypadkowe, miał lekką stłuczkę z rowerem:

Pewnie zanudziłem do reszty, więc już tylko coś z wnętrza:



Udało mi się trafić wersję bez gniazda pod jakiś konkretny model telefonu, a cupholdery czasem się przydają

Jedyne przeprowadzone przeze mnie modyfikacje w seryjnym aucie to:
- wejście aux-in - dziecinnie proste, na oryginalnych częściach BMW.
- aluminiowe, większe łopatki z hameryckiego ebaya - mam małe dłonie (w ogóle jestem nikczemnego wzrostu

- update firmware nawigacji do ostatniej dostępnej wersji, dzieki czemu mogę korzystać z dwuwarstwowych płyt z mapami. I tak ostatecznie okazało się, że lepiej przygotować własną płytę map z okrojonymi językami - jednowarstwową szybciej czyta. Jako bonus pojawił się jednak widok 3d mapy - wygląda na bardziej 'dzisiejszy'

I to chyba tyle.
Pozdrawiam serdecznie,
~Lesio